2 sierpnia 2014

Rozdział 8.

 Śniąc zapomniałem o wszystkim. Zapadłem w letarg mknąc ku rodzinnemu domu. Widziałem rozbawionego Dakotę biegającego wokół mojego starego stołu w jadalni. Trzymał kanapkę w ręku i wykrzykiwał moje imię. I dopiero teraz zauważyłem siebie siedzącego na ziemi i niezadowolony patrzyłem na przyjaciela, który najwidoczniej nie chciał oddać mi kanapki po moich długich naleganiach, więc sobie odpuściłem. Miałem wtedy z pięć lat a Dakota siedem. Przewyższał on mnie sporo wzrostem.
   Jak pamiętam i jak wypominał mi brązowowłosy, byłem do siódmego roku cichym i spokojnym dzieckiem, nie mających, o zgrozo, sierocych zapędów. Ożywił mnie z czasem Dakota, który jak widać, nie zamierzał mnie porzucić dla znajomych ze szkoły wraz z upływającymi latami, dlatego zacząłem się zmieniać. A to doprowadziło do mojego potykania się o wszystko i czasem psucia kilku.. kilkunastu rzeczy.
Rodzice natomiast zrzucali to na moją datę urodzenia, gdyż trafem urodziłem się w piątek trzynastego. Zabawnie, prawda? Mimo wszystko mi nie jest do śmiechu. Nie było dane cieszyć się za długo nowo nabytymi rzeczami, gdyż wytrzymywały góra kilka miesięcy. Ale jest jeden plus, mogę zaoszczędzić na tym i nic nie kupować!
   Widząc nas razem nie dało rady się uśmiechnąć, znamy się od mojego czwartego roku życia i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nigdy na tę znajomość nie narzekałem. Zdarzały się kłótnie, ale bez nich byłoby za nudno.
Dakota był dla mnie jak opiekun, niżeli brat, nie żarł się ze mną jak to bywa z rodzeństwem. Ale ciężko mi to stwierdzić, gdyż jestem jedynakiem. Mój przyjaciel ma starszą siostrę, która także bardzo mnie lubi. 
I uwielbia nazywać mnie uroczym. Arghh, jak ja tego nie lubię, a na pewno nie w moim wieku. Te szesnaście lat do czegoś zobowiązuje.

   Dalej bym tak rozmyślał we śnie, gdyby nie jeden niepokojący mnie szczegół. Na jawie słyszałem jakieś ciche głosy jakby z oddali. Wybudzając się zauważyłem, że dość nie wygodnie mi się leży. Raptownie się przewróciłem i z głośnym łomotem upadłem na podłogę. No! A tak szczerze to jestem przyzwyczajony. W sumie myślałem, że już dawno na niej leżę. Zdarza mi się to raz na kilka dni, jednak teraz porządnie przyrżnąłem w podłogę ramieniem. Jaaaaałć. Mój zapłon, po prostu go uwielbiam!
   Ale teraz przyczyna mojej nieprzyjemnej pobudki. Jestem niemal pewien, że sprawcą jest Minami, który patrzy na mnie jak na skończonego kretyna. Jego wzrok mówił 'I co, będziesz tak cały czas leżał na tej podłodze?”. Ale to chyba powiedział na głos, lecz nie byłem pewny.
Dlatego chcąc nie chcąc wstałem i usiadłem na miękkim łóżku. Pomyślałem o tych tajemniczym głosie we śnie.
Nabrałem tajemniczego głosu.

- Minami... Czy ty gadasz przez sen..? - ciemnowłosy spojrzał na mnie dziko i groźnie, przecząc automatycznie - Już kilka razy mnie coś takiego budziło, więc się nie wypieraj! Ciesz się, że nie słyszałem co mówiłeś.
Jego głowa opadła na wysokość klatki piersiowej w geście poddania się. Ha, wiedziałem. 

-A tylko piśnij komukolwiek o tym, a naprawdę masz przesrane.
A ja byłem zaskoczony. Co w tym takiego strasznego, co? To TYLKO gadanie przez sen, a nie AŻ. Heheh, lubię moją nową umiejętność gadania w myślach.

- Co niby jest złego w mówieniu przez sen? Spójrz, ja się tak wiercę, że spadam z łóżka i się z tym pogodziłem!
Łypnął na mnie krytycznie.

- Mógłbyś przestać mnie porównywać z osobą, która ma nierówno pod sufitem? 
Przekrzywiłem komicznie głowę w zamyśleniu.

- Ale nikt nie ma równo - i się roześmiałem głośno – Nie rozumiem tej wbity, doprawdy!
A tak szczerze, współczuję mu, wytrzymywać ze mną. A to dopiero początek.
Zrobię mu jakiś order. Ah, nie, zapomniałbym, mam okropne zdolności manualne. Coś się wymyśli!

- Przestaniesz w końcu tyle myśleć? - usłyszałem zniechęcony głos mojego (lubego, głupie gadki Dakoty mi się udzieliły) współlokatora – Mówiłem do ciebie. Co masz z tym spadaniem? 

- Nie panuję nad tym i nie przeszkadza mi to, już się przyzwyczaiłem. Tobie też nie powinno przeszkadzać mówienie przez sen.
Minami zrobił długą przerwę i chodził w tym momencie po pokoju, najwyraźniej się zastanawiając.
I znowu mnie zaskoczył.
Podszedł do mnie i poczochrał mnie po głowie uśmiechając się jak na niego, przychylnie.

- Zaczynasz gadać głupoty, więc idź z powrotem spać.
  
 I tymi słowami mnie pożegnał, bowiem wyszedł z pokoju i nie wrócił w przeciągu godziny, którą przeznaczyłem na zaśnięcie.
Zostawił mnie samemu ze swoimi myślami. Może nie będę się tu nudził bez Dakoty? Smutno mi się jednak zrobiło, że tak pomyślałem. Jeśli miałem jakiś problem on zawsze był przy mnie. Ale nigdy nie narzekałem na to, że nie mam prócz niego nikogo. Liczy się jakość w końcu, a nie ilość.
Nie mogąc się przemóc by zasnąć zacząłem chodzić po pokoju się mu przyglądać. A raczej jego zawartości.    Rzeczy Minami'ego były starannie poukładane. Miał na półce sporą ilość książek, z czego jak się później okazało to podręczniki i zbiory opowiadań jednej pisarki. Może Zauroczył się w niej? Przeszło mi przez myśli, jednak od razu pokręciłem głową z niedowierzaniem. Ktoś taki nie potrafiłby chyba kogoś darzyć tak miłym i dobrym uczuciem.
Jak bardzo myliłem się z tym stwierdzeniem.

   Przeszedłem do ściany przy której było łóżko i laptop. Nad urządzeniem wisiała tablica korkowa na której wisiało mnóstwo zagadnień brzmiących dla mnie niezrozumiale, dlatego nad nimi nie rozmyślałem zbyt wiele.
Natomiast przykuło moją uwagę zdjęcie wiszące w rogu. Znajdowała się na nim kobieta o wspaniałym uśmiechu i czarujących oczach. Jej długie pocieniowane włosy opadały falami na białą, przewiewną koszulę. Wyglądała na zdjęciu jak anioł. I jeśli mój współlokator się w niej mógł zakochać, wcale by mnie to nie zdziwiło.

   Coraz częściej przeskakiwałem z nogi na nogę chyba z wiadomego dla Was powodu. Teraz już koniecznie muszę iść tam, gdzie król chodzi piechotą. I z tymi myślami ruszyłem w stronę drzwi toalety.
   Ledwo się dostałem do niej, a już leżałem na jej jakże pięknych i niewygodnych kafelkach.
Wokół mnie znajdowało się mnóstwo wody, gdzie teraz dostawała się ona przez uchylone drzwi do pokoju. Lekko przekręciłem głowę, żeby zarejestrować problem. Oświeciło mnie. Rura od klozetu była poluzowana i to z jej powodu wylatywała woda.
   Okej, to Spec-Matt się tym zajmie! Naładowany pozytywną energią wstałem z tej świetnej podłogi i od razu znalazłem się z powrotem w tej samej pozycji.
Ale może zanim wezmę się za problem to pozmywam podłogę, hmmm. Tak. To będzie dobry pomysł. Tak jak pomyślałem tak zrobiłem. Zanim znalazłem coś czego można użyć do wytarcia tego morza minęło sporo czasu. Ale się nie zniechęciłem.
   Po dwudziestu minutach i czterech glebach później skończyłem! I zabrałem się za problem. Posiedziałem przed tą rurą i zacząłem majsterkować. I wiecie co? Dałem radę! JA dałem radę! Co mi oczywiście chwilę zajęło.
Yaaaayz~! Może znalazłem swoje powołanie?
   Z zacieszem na mordce zrobiłem to, co miałem w tym pomieszczeniu i usiadłem po turecku w pokoju. Nadal miałem mnóstwo energii i nie miałem co z nią robić. Ja to mam problemy trzeciego świata.
I wtedy do moje głowy wpadły ćwiczenia. Mam koszmarną budowę w porównaniu z ciemnowłosym. Na pewno nie jedna dziewczyna się za nim ugania. Ale pewnie nie zwracał na to uwagi. Nie zastanawiając się jednak długo zacząłem mój trening inteligentnie nie zaczynając go rozgrzewką. Ale co tam, dopiero potem będzie mi to przeszkadzać.


**
   Wpatrywałem się jak zahipnotyzowany przez okno.
Rozmyślając o dzisiejszym spotkaniu i o Minami'm. Jestem ciekawy, jak szybko nowy doprowadzi do wściekłości współlokatora. Poprzednia piątka robiła to w ciągu tygodnia, dwóch, jednak Matt jak widać radzi sobie tak dobrze, że następnego dnia osiągnie to co jego poprzednicy. 
   Jednak coś wisi w powietrzu patrząc na to jaki hałas był wywołany przez czarnowłosego. Zapewne poszedł się z Nim spotkać.
Najbliższe dni nie zapowiadały się najlepiej.
   Odszedłem od otwartego okna, z którego wiatr rozwiał moje włosy o tak nienaturalnym kolorze.


**
   Zadowolony kroczyłem przez opustoszałe korytarze.
Rzadko kiedy znajdowało się tutaj osoby o trzeciej w nocy, a szczególnie po ostrej imprezie jaka miała miejsce z okazji rozpoczęcia się ferii zimowych.
   Wyszedłem na świeże powietrze chcąc zaczerpnąć energii. Przechodząc uliczkami przeanalizowałem dzisiejszy dzień. Niby nowy to dla mnie nowe utrudnienie i dodatkowy powód do wkurzania się, jednak w tym wypadku nie było tak źle jak z innymi. Może i miał wkurzający charakter i irytujące wczyty to stwarza sporo zabawnych sytuacji w ciągu jednego dnia. Od razu Powiedziałem.
- Na pewno się nie będę nudził.
   Za sprawą impulsu zacząłem biec przed siebie.



**
   Zmachany, po szybkim, acz treściwym prysznicu leżałem znów na ziemi patrząc się w sufit. Rozmyślałem ponownie nad wcześniejszym incydentem.
   Jakim cudem on się tak odsłania? Może to przez tę godzinę. Myśląc tak powoli zasypiałem.
A jak się okazało następnego dnia, miałem rację. Moja pobudka nie należała do najlepszych.
   Ale to opowiem Wam już następnym razem.



**


   Na początek dziękuję Wam za komentarze, których może i jest kilka lecz motywują dostatecznie by napisać coś nowego ;) Następny rozdział planuję na następny tydzień, także do zobaczenia! ^^

2 komentarze:

  1. Fajne ale ja chcem akcji~~~! Troche mało humorku ale i tak wszystko świetnie opisane :3
    Ps. Mi też jakiś tajemniczy głos gada w myślach..

    OdpowiedzUsuń
  2. Yuhuuhu.. kolejny rozdział . :))) good jak zwykle :) czekam na kolejną porcje....
    Ps. Te tajemnicze głosy hahaha to pewnie kazdy ma. bo ja tez..
    Ai

    OdpowiedzUsuń