7 września 2014

Rozdział 10.

    Otrzepując swoje dołujące myśli postanowiłem pokazać się od innej, pewnej strony.
Działała ona często, a nauczył mnie jej Dakota, kiedy nie mógł znieść poniewierania moją osobą.
    Nie dam się. Haaaa! Zabawę czas zacząć!

    Mój tok myślenia jest dziwny, jednak wolę udać zupełnie inną stronę, by mieć odrobinę szacunku od innych. W końcu każdy ma w sobie coś sztucznego, prawda? Ja przynajmniej jestem tego zdania.
    Stanęliśmy przed drzwiami jadalni. Poza przygłuszonymi głosami uczniów dało usłyszeć się porządne wciągnięcie powietrza. Nie zwracając na nic wokół uwagi pociągnąłem pewnie drzwi lecz nic się nie stało.      
Hęęę? Zamknięte?
    Wystarczyła chwilka, a zorientowałem się, że te wrota trzeba PCHAĆ, nie CIĄGNĄĆ.
Cóż, moja ciamajdowata strona jednak jest niemożliwa do ukrycia...
Próbowałem nie zwrócić uwagi na parsknięcie moje współlokatora.
..
..

..

   Nie dało się. Mógł chociaż się powstrzymać! Z ledwością utrzymałem pewność siebie przy sobie, gdyż zaczęła ulatywać, dlatego podjąłem się szybkiej reakcji.

    PCHNĄŁEM tym razem drzwi, a głosy, jak w filmie, ucichły i wszystkie głowy były skierowane na moją osobę. Odwrócili się, kiedy Minami wszedł za mną. Czułem jednak te spojrzenia na sobie.
Ta chwila trwała kilka sekund, lecz wyglądała na długą. Nie zastanawiając się już, dziarskim krokiem pokonałem dzielącą mnie drogę do jedynego pustego stolika stojącego przy środkowym oknie. Kiedy usiadłem przy nim, znów przybrały szepty na sile.

   Co ja tym razem zrobiłem? Jeny, denerwujący są.

    Dopiero teraz zwróciłem uwagę, że Minami'ego przy mnie nie było. Rozmawiał z jakimś brązowowłosym chłopakiem, który w tym momencie wpatrywał się we mnie. Kiwnął w moją stronę, żeby jego rozmówca spojrzał w moim kierunku.
    W ciągu króciutkiej chwili widziałem kilka emocji na jego twarzy. Z zaskoczenia po wkurzenie trwające najdłużej, zmieniające się w zrozumienie. Wstał powoli z miejsca, które zajmował a spojrzenia lądowały to na nim, to na mnie i tak w nieskończoność. Ta dziwna sytuacja napawała mnie dziwnym niepokojem. 

    Zrozumiałem, że te miejsce tylko on zajmował.

-Wypad z jego miejsca, jeśli chcesz żyć, młody- ktoś do mnie krzyknął. A ja się zląkłem. Nie ruszyłem się jednak, tylko czekałem na reakcję ciemnowłosego.

    Nie chcę nawet myśleć, jak zapracował na swoją reputację, że wszyscy traktują go z szacunkiem i respektem. Starszy chłopak był już przy mnie i wpatrywał się we mnie.
    
    Czy tylko mnie dziwi ta nienormalna adaptacja? Normalnie jakbym czytał jakieś opowiadanie.
Tylko, że tutaj by nastąpiła lekka deformacja zdarzeń. Ten stanął by naprzeciw mnie, poklepał by mnie po ramieniu i ze spokojnym uśmiechem usiadł by bez słowa
     Tutaj było tylko zwykłe klapnięcie na krzesło, bez żadnego uśmiechu. Uśmiechnąłem się, widząc reakcję ludzi. Świetnie. Nawet pan wydający jedzenie miał uchylone usta, jakby ujrzał jakieś Bóstwo.

 Jaaaay, jestem Bóstwem! Dzięki Minami!

    Dopiero teraz przypomniałem sobie o moim problemie, zwanym pustym żołądkiem Ku mojemu zaskoczeniu to ktoś przyniósł nam jedzenie. Pan niosący talerze stanął za mną i szepnął w moim kierunku.

- Chyba musimy porozmawiać chwilkę.

    I tak jak szybko przyszedł, tak odszedł. Jedyny ślad jaki pozostawił, świadczący jego obecności, to ciepłe jedzenie leżące na talerzach i moje zaskoczenie malujące się na twarzy. 
Kątem oka zauważyłem jak współlokator zerka spod byka na tego faceta.

    Jednak długo się nie przejmowałem innymi, tylko dopadłem jedzenie, jakbym niczego od tygodnia nie jadł. Oczywiście, jak to ja, musiałem po połowie stołu porozwalać kawałki cebuli, która mnie aż tak bardzo nie kusiła, jak te świetne kiełbaski faszerowane serem. Od długiego czasu nie jadłem czegoś takiego. Czułem się dopiero teraz jak w raju. Kompot z porzeczek świetnie pasował do kanapek napakowanych dobrymi, świeżymi składnikami.

    Poczułem na sobie krytyczne spojrzenie chłopaka siedzącego obok. Ja się tylko na to głupkowato uśmiechnąłem.

    Dopiero teraz zwróciłem uwagę na pomieszczenie ozdobione ciekawymi zdjęciami i ozdobnymi kwiatami. Zupełnie nie wyglądało jak stołówka. Stylowe stoły z krzesełkami były wykonane z ciemnego drewna, pasowały do ciemnooliwkowej podłogi i ciepłych odcieni żółci i ciemnego brązu.
Naprzeciw stał barek wyglądający na bardzo drogi. Blat był zrobiony z oszlifowanego kamienia a siedzenia wyciągnięte jak z jakiegoś baru. Duże okna wpuszczały dużo światła do pomieszczenia, które mimo swojego stylu urządzenia, było bardzo przytulne. Uśmiech aż sam cisnął się na usta.

    Minami odwrócił moją uwagę od podziwiania zdjęć i kazał się zbierać. Jak na komendę uczyniłem to, sprzątając szybko porozwalane przeze mnie resztki jedzenia. I pobiegłem za oddalającym się mężczyzną.

    Zostałem jednak zatrzymany przez dłoń jakiegoś popaprańca, który mnie popchnął na ścianę. Miał wyraz furii wypisany na twarzy i nie wiedziałem czy mam krzyczeć, czy się bać. Wyglądał, jakby chciał mnie zabić za skrzywdzenie kogoś ważnego.

   A ja nic nie zrobiłem!

- I czego się kurwa panoszysz przy Minamim? - docisnął mnie z dużą siłą do tej stylowej ściany, z której spadło zdjęcie, podziwiane przeze mnie jako pierwsze. Spadło boleśnie na moją głowę, raniąc ją. Na chwilę straciłem ostrość widzenia, przy której moje mięśnie (które mam!) puściły. 

   W tym momencie zarejestrowałem brak uścisku przyciskającego mnie do ściany. Zobaczyłem jak mój oprawca podnosi się z podłogi jakieś 5 metrów ode mnie. Prostując, Minami w tym momencie ze wściekłością przytrzymuje go za ramię i uderza go w twarz, która ląduje z głośnym łoskotem z powrotem na podłogę. Widziałem to, jaką siłą posługuje się ciemnowłosy i czułem po prostu to, że nie używał nawet połowy swojego zasobu. 
Przez to znów poczułem tępy ból głowy. Złapałem się za nią wyczuwając lepką ciecz. Skrzywiłem się. nie cierpię krwi. Kiedy pulsowanie ustało na chwilę, wstawszy chwiejnie, zawołałem minamiego.

   O dziwo zwrócił od razu na mnie uwagę. Odezwał się jeszcze do ledwo przytomnego chłopaka, żeby jeszcze raz spróbował mnie tknąć.

- To tyczy się wszystkich. Pilnujcie się, i trzymajcie na wodzy.

Tym miłym akcentem zakończyliśmy pobyt w tym miejscu, które już mi się nie będzie tak miło kojarzyło.

- Pokaż głowę – usłyszałem już spokojniejszy głos mężczyzny. Ja, nie mając siły się opierać, pochyliłem lekko głowę. Syknięcie usłyszałem zaraz po poczuciu ręki na włosach. Nie jestem pewny tylko, czyjego syku.

- Masz rozcięcie na środku głowy. Sprowadzasz same kłopoty na siebie, wiesz? Chodź.
I poszliśmy
.


   Tym razem w drodze do pokoju potknąłem się tylko cztery razy. A wpadłem na niego tylko raz. To już postęp. A teraz mi wybaczcie, ale spotkamy się później, gdyż czuję, że zaraz wyzionę ducha.  
 ~~
   Wybaczcie za nie pisanie, lecz nie było kiedy zebrać chęci, szczegonie przed początkiem roku szkolnym. Aby się usystematyzować, nowe rozdziały będą co tydzień/ dwa. Dziękuję także za komentarze, które jak wiadomo są pisanie z trudnością, gdyż dzisiejsze lenistwo wygrywa z resztą. 
Życzę udanego roku szkolnego tym, którzy jeszcze się uczą ;)
Pozdrawiam, 
Mayathan~ 

3 komentarze:

  1. Nie majac co robic o 2 w nocy zaczelam szukac czegos do poczytania. Tak trafilam na Twoje opowiadanie w ktorym sie zakochalam.
    Nie jest zbytnio realistycze, ale nie przeszkadza mi to. Postacie sa ciekawe, a najbardziej Matt (ktorego imie rowniez kocham). Z charakteru troche mnie przypomina (bo kto myli lewe z prawa i odwrotnie). Jego mysli nieraz mnie rozbawily.
    Twoj sposob pisania mi sie podoba. Przypomina troche mojej znajomej. Nie mam problemow zezrozumieniem czegokolwiek. Ogolnie przyjemnie sie czyta. Pozostaje czekac na wiecej. Zapewniam stale komentowanie. Weny zycze. *modli sie aby, sie wylalo*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tak pochlebny komentarz i zapraszam za tydzień na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami mam wrażenie, że ten Matt to po prostu jest idiotą xD ale pewnie taki jego urok xD W końcu trzeba przyznać, że jest na swój sposób słodki *-* a fragment na końcu (o potknięciach) mnie rozwalił. On jest taki nierozgarnięty xd kocham go <3
    Nie wiem, czy czytałaś mój poprzedni komentarz, czy nie, ale w tym rozdziale stanowczo lepiej można było odczuć głównego bohatera :D
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Życzę dużo dużo weny i czasu na pisanie ;d buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń