Następnego dnia wstałem o
siódmej, nie mogąc dłużej spać. Po kąpieli i wykonaniu porannej
toalety, po raz kolejny sprawdziłem, czy wszystko spakowałem.
Zszedłem zrobić śniadanie, po czym ociągając się, zjadłem
większość jajecznicy. Dochodziła godzina przyjazdu taksówki,
którą miałem podjechać do internatu, więc zniosłem wszystkie
swoje bagaże i po raz ostatni sprawdziłem, czy niczego nie
zapomniałem.
W tym momencie przyszli rodzice. Od
pamiętnej rozmowy, nie zamieniłem z nimi więcej niż dwóch zdań,
odczuwali to, że jestem na nich obrażony, co w ogóle mnie nie
martwiło. Pożegnali się ze mną tak, jakbym co najmniej na kilka
lat miał nie wracać i nie mieć z nimi żadnego kontaktu. Mama
miała łzy w oczach.
-Synku, to wszystko robimy dla twojego
dobra – powiedziała to smutno, a ja tylko prychnąłem.
-Dla mojego dobra nie wysyłalibyście
mnie tyle kilometrów stąd- kończąc wypowiedź, wyszedłem z domu,
ponieważ z okna zauważyłem, że pod domem stoi moja taksówka.
Ojciec bez słowa wziął moje bagaże, pomagając kierowcy zapakować je do samochodu. Kiedy skończył, rzekł:
-Trzymaj się synu, mam nadzieję, że
szybko się zaaklimatyzujesz. Ta szkoła jest jedną z najlepszych.
Na te słowa się jedynie skrzywiłem,
i wsiadłem do auta. Spojrzałem ostatni raz na matkę, której łzy
spływały teraz po policzkach, zostawiając czarne smugi po makijażu.
Ojciec zapłacił kierowcy za mój
przejazd, a facet ruszył z podjazdu. Nie chcąc nawiązywać rozmowy
z mężczyzną, odpaliłem swoją mp3 odłączając się od
rzeczywistości.
Na miejscu byłem po trzech
godzinach drogi, w ciągu której zasnąłem. Znajdowaliśmy się
właśnie przed wielkim budynkiem szkoły połączonej z internatem.
Nie zaprzeczę, że jego wielkość i jego wygląd mi nie
zaimponował. Kierowca wyjął z bagażnika moje rzeczy i zaniósł
do środka budynku.
Po zrobieniu tego,
podziękowałem i pożegnałem się z mężczyzną, który
odpowiedział mi uśmiechem. „no dobra, to teraz wystarczy tylko
udać się do recepcji i zapytać o pokój”.
Szybko znalazłem to czego
szukałem. Dziewczyna za biurkiem była niską brunetką uczesaną w
wysokiego kuca. Miała co najwyżej 25 lat. Wyglądała na
sympatyczną, co później okazało się zresztą prawdą.
Uśmiechnąłem się lekko. Kobieta odwzajemniła uśmiech i spytała
przyjemnym dla ucha głosem, w czym może pomóc.
-Dzień doby, chciałem się
dowiedzieć, gdzie znajduje się mój nowy pokój, właśnie tutaj
przyjechałem, i nie wiem gdzie są pokoje. - Recepcjonistka w spokoju
mnie wysłuchała i zaczęła czegoś szukać w komputerze. Po chwili
powiedziała:
-A więc tak, panie
Matthew.. Zgadza się?- kiwnąłem głową- Twój pokój to 382,
twoim współlokatorem jest Minami Kouta...- Tu zrobiła krótką
pauzę- Radzę Ci na niego uważać, jest nieco.. wulgarny i potrafi
być agresywny. Nie był zadowolony, kiedy usłyszał, że będzie
miał współlokatora.
Po usłyszeniu tego co
powiedziała kobieta, wzdrygnąłem się. „Super. Po prostu
świetnie! Mam mieszkać z jakimś gangsterem w pokoju, lepiej trafić
nie mogłem~!”.
-Mam ciężki charakter,
więc się nie dogadamy- burknąłem do siebie, jednak tak, że
recepcjonistka to usłyszała.
-Nie martw się, na
pewno jakoś się dogadacie, sądzę, że coś wymyślisz... A
teraz zadzwonię do obsługi, żeby wnieśli za ciebie te bagaże,
muszą być cho... niezwykle ciężkie- zaśmiałem się słysząc
jej pomyłkę. kiwnąłem głową na znak, że zrozumiałem.
- Ah, i pokoje studenckie
są na trzecim i czwartym piętrze, dojdziesz schodami na końcu
korytarza- wskazała ręką koniec szerokiego korytarza przed sobą.
Odebrałem od niej klucze i Podziękowałem.
-Ruszyłem w stronę
schodów chcąc zobaczyć swój pokój.
Nie zdziwiło mnie to, że
jak tylko znalazłem się na czwartym piętrze, to miałem ochotę
umrzeć. Pokonałem chyba kilkaset schodów, zanim się tu dostałem~!
Co dziwne, nikogo na korytarzu nie spotkałem.
-Może jest teraz
przerwa obiadowa, czy coś- wymamrotałem do siebie.Otworzyłem drzwi do moich (niekoniecznie własnych) czterech ścian. Wypuściłem głośno powietrze, które nieświadomie wstrzymywałem. Pomieszczenie miało jakieś 20 metrów kwadratowych, o wiele większe od mojego pokoju w rodzinnym domu. Ściany koloru jasnego turkusu idealnie pasowały do umeblowania, a konkretnie do dwóch łóżek wykonanych z białego drewna i tego samego koloru szafek i dwóch komód. Obok łóżek były biurka wykonane z metalu, podłoga z jasnego, prawie białego drewna, a na nim leżał śnieżnobiały okrągły dywan. Naprzeciw drzwi był balkon z dwoma oknami zajmującymi pół ściany. Dopiero teraz zauważyłem po lewej stronie drugie drzwi prowadzące, jak się potem okazało, do łazienki.
-No to nieźle się
urządziłem, nie ma co..- spojrzałem na posłanie po lewej
stronie, widocznie zajmowane przez mojego współlokatora. Leżały
na nim złożone ciuchy oraz kilka książek. W pokoju panował
porządek, co trochę mnie zdziwiło. „od kiedy to facet utrzymuje
taki porządek? Mój pokój wygląda zazwyczaj tak, jakby huragan
przez niego przeleciał.”
Nie dane mi było dalej
rozmyślać. Trzask drzwi o mało co nie doprowadził mnie do zawału.
Szybko się odwróciłem. To, co zobaczyłem, nie tyle co mnie zdziwiło, a
bardziej przeraziło. „To nie będą mile i spokojnie spędzone dni
w tym miejscu” jęknąłem w duchu.
-I co tak stoisz ja ten idiota na środku pokoju- usłyszałem warknięcie tuż obok swojego
ucha. Teraz to już poważnie przestraszony sapnął.
Już dzisiaj umrę, tego
jestem pewny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz